sobota, 9 sierpnia 2014

Niezwykła podróż trwa

"Ja tam wolę dziergać mieczem, dziury są wtedy większe."

W ten sposób Bofur skomentował jedną z cennych serwetek w domu Bilba. Ciekawe, co by powiedział gdyby zobaczył samego siebie wydzierganego bynajmniej nie mieczem? Kiedy już udało mi się skończyć pierwszego krasnoluda wiedziałem, że kwestią czasu będzie pojawienie się następnych. Kolejność jest tu rzeczą całkowicie przypadkową i sprowadza się do stwierdzenia "Ciekawe czy umiałbym go zrobić?". W ten sposób wybór padł na Bofura.

Jest on blisko spokrewniony z Bifurem (są kuzynami) zatem nie pochodzi z rodu Durina. W książce jest jak większość krasnoludów tylko tłem - jedyne jego wypowiedzi to bodajże te wypowiadane chórem przez wszystkich członków kompanii. Poza tym wiemy, że nosił żółty kaptur i podczas wspinaczki na Samotną Górę (poszukiwań ukrytego wejścia) zajmował się kucami i tą częścią bagaży, którą pozostawiono na dole. W filmach jego postać jest już bardziej rozbudowana.
Spośród 13 krasnoludów wyróżnia go czapka. O ile o Bifurze można powiedzieć "Ten z toporem w głowie" to Bofur jest "Tym w czapce". Na jego strój oprócz wspomnianej czapki składają się ziemisty kubrak, musztardowa koszula, czerwono-niebieski szalik i buty.

 Uwagę zwraca też dość skromny jak na krasnoluda zarost.

Jako broń służy mu coś na kształt oskarda bądź młota.


Kolejny krasnolud już niedługo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz